,

TRUDNE ROZMOWY

Mam za sobą tydzień trudnych spraw, rozmów, relacji.

Bez względu na to, czy jesteśmy mniej lub bardziej komunikatywni, w życiu jest tak, że z jednymi nam się rozmowa kompletnie nie klei, a z innymi wprost przeciwnie - moglibyśmy przysłowiowe konie kraść.

W grę wchodzi mnóstwo zależności, jednak bratnią duszę wyczuwamy na kilometr.

Niekiedy pomimo sympatii do bliźniego i absolutnie sprzyjających okoliczności, produkujemy się na siłę, a dialog szybko sprowadza się do narzekania na pogodę albo do klasycznego: „wiesz, bardzo mi się śpieszy - pogadamy innym razem”.

Są też konwersacje, w których - mimo wszystko - musimy stanąć na wysokości zadania. Choć to rozmowy trudne, przykre, wymagające pokoju i przemyślenia...

I tu z pomocą przyjść może Święta, którą wspominaliśmy w Liturgii Kościoła wczoraj. Patronka właśnie dobrych rozmów – św. Scholastyka.

Jest z nią związanych kilka ciekawych anegdot, które wyczytałam w książce „Święci na każdą okazję” T. Craughwella, ale zacznę od tego, że ma brata bliźniaka i to samego św. Benedykta z Nursji, którego za ziemskiego życia z pasją naśladowała.

On zakładał klasztory i ona. On ustanawiał reguły dla swoich braci, a ona później wdrażała je „u siebie” dla benedyktynek. Była przykładem szczególnej pokory. Oboje spotykali się raz na rok w chatce pomiędzy swoimi zakonami i prowadzili głębokie duchowe rozmowy o szczęśliwości w niebie.

Po ponad 60 latach gorliwej służby Bogu Scholastyka zdawała się przewidywać, że niedługo zakończy ziemski żywot. Udała się więc do chatki na spotkanie z bratem bliźniakiem i po całodniowej konwersacji o sprawach najwznioślejszych, kiedy zbliżał się już wieczór i rodzeństwo miało się rozłączyć, ona nagle odezwała się: „Pozostań jeszcze tutaj przez noc całą, abyśmy nacieszyć się wspólnie mogli rozważaniem chwały wiekuistej”. Zaskoczony św. Benedykt odmówił, bo nie chciał przekraczać zakonnych przepisów, które zabraniały spędzać noc poza klasztorem. Smutna Scholastyka pochyliła się nad stołem, złożyła ręce i zalewając się łzami, prosiła Boga o wysłuchanie ostatniej jej prośby skierowanej do brata. Ledwie skończyła, a pogodne dotąd niebo, natychmiast się zachmurzyło. Spadła wielka ulewa i rozpętała się gwałtowna burza
z piorunami. Benedykt odczytał to jako znak „z góry”, ale w łagodny sposób zrobił siostrze zarzut, na co ona odpowiedziała: „Prosiłam ciebie o łaskę, a tyś mi jej odmówił; uciekłam się do Pana, a Pan mnie wysłuchał”.

Rodzeństwo spędziło z woli Bożej całą noc na rozmowach o wieczności, do której św. Scholastyka przeszła 3 dni później. Gdy udawała się na „tamten świat”, Benedykt ujrzał jej duszę w postaci gołębicy unoszącej się ku niebu. Jego bogobojna siostra umarła w 543 roku, mając 63 lata. I złożył ją w grobie, który przygotował sam dla siebie.

Drodzy Czytelnicy! Naśladujmy świętą Scholastykę w miłości ku Jezusowi. Rozmawiajmy często o Bogu. Wówczas poznamy błahość i nicość świeckich rozmów. Miłujmy także milczenie i uważajmy na słowa, bo jak powiedział Pan Jezus do Alicji Lenczewskiej: „Kontroluj swój język. Słowo ma moc: może tworzyć dobro lub zło. Trzeba unikać słów, które nie tworzą dobra - słów zbędnych, pobudzających do zła. Wszelkie opinie, sądy, trzeba wyrażać bardzo ostrożnie, ważąc każe słowo. Pochopne wypowiedzi mogą być zalążkiem zła, które się rozrasta i działa destrukcyjnie. Trzeba dbać o to, żeby wypowiadane słowa były źródłem dobra, by tworzyły dobro, umacniały je i rozszerzały” („Świadectwo”, 94).



Ewa Gawor

do góry